Kto zarabia na poezji a kto pisze podsumowania roku (sobota)
28 listopada 2020, sobota
Sobota robocza, czyli do 13 w pracy. Między klientami zerkanie na to, gdzie obecnie znajduje się rozliczenie z ukraińskim Instytutem Książki, a znajduje się ono od dwóch dni urzędzie pocztowym w Przemyślu. Mało śmieszne.
Jeszcze próby, dosyć rozpaczliwe popakowania wysyłek do dystrybutorów. Książki ułożone już na stole do pakowania, ale jeszcze przeliczyć raz, zapakować tak, żeby nic im się nie stało, wypisać w-z, wystawić list przewozowy.
Kończyłem po zamknięciu firmy ku frustracji rodziny, no bo byłem później i to nie z powodu wielkich pieniędzy, które zarabiam. Po prostu nie znoszę takich rzeczy zostawiać sobie na kiedy indziej. Tym bardziej, że na poniedziałek z kolei wycieczka na pocztę. Bo kilka adresów trzeba jeszcze obsłużyć z poczty. Nie da się inaczej.
A tutaj już niektórzy piszą podsumowania roku w literaturze. No tak, trzeba być gotowym, zgarnąć wierszówkę tu i tam, więc się pisze, w sam raz na grudniowy numer.
Z głębi mojej doliny, chcę wam wszystkim powiedzieć - walcie się na ryj, ja jeszcze pakuję paczki, jeszcze jedną książkę kieruję do drukarni, wiecie dlaczego?
Bo ten świat jest tak urządzony, że u nas, w niszy, na dole, inaczej się nie da. Bo jesteśmy z naszymi nakładami poezji spychani na margines nawet u tych, którzy jako jedyni realnie zarabiają pieniądze na poezji. Można powiedzieć - jedyni, którzy zarabiają pieniądze na poezji, wiecie o kim mówię?
O drukarzach
A i jeszcze urzędnikach dzielących dotacje.
I jeszcze o dystrybutorach tych książek, ale tylko hurtowych, bo księgarz panie to gówno zarobi na poezji, tylko miejsce na półce zajmuje. A do tego cienka książeczka, jedna do drugiej podobna, jak klient ma wybrać, skoro okładki nie widać, to najwyżej się ustawi taką półkę "humor, poezja, aforyzmy" i tak przy podłodze, albo pod sufitem, tam i tak nikt nie sięga to nie żal, Lipińską na wierzch się wyjmie, a potem się powie, a panie poezji to i tak nikt nie kupuje i nie czyta.
I firmach kurierskich i poczcie zarabiających na przesyłkach i znaczkach.
I jurorach w różnych kapitułach książki roku, debiutu stulecia.
I recenzentach pism, które płacą za recenzje.
I felietonistach, którzy raz na kilka lat, jak nie mają tematu, to mogą sobie napisać o tym jak bardzo nie rozumieją współczesnej poezji i jaka ona głupia i hermetyczna i nikt jej nie czyta poza poetami i poetkami.
Chociaż prawda jest taka, że oni i one też nie czytają poezji innej niż swoja, gdyby było inaczej nakłady książek poetyckich liczone były w tysiącach a nie setkach egzemplarzy.
Muszę tutaj skończyć, bo znowu mi wyjdzie poemat na temat.
A muszę pisać rozliczenia, rekomendacje i swoje rzeczy bo ja też muszę rozliczyć raz na jakiś czas stypendium, a kupiłem za nie wzmacniacz od Pana Janka, wiecie ten co na niego zbierałem tyle lat wywożąc kartony z firmy na wysypisko śmieci.
Ale szybciej mi się rozsypał laptop i kupiłem laptop z tych oszczędzonych pieniędzy.
A wzmacniacz do gitary za stypendium literackie.
Słusznie uważałem, że laptopem na wzmacniacz jakoś zarobię, ale odwrotnie - to raczej nie.
Ale nie zarobiłem pisaniem poezji. Opowiem wam kiedyś co robią poeci i poetki żeby żyć, ale nie teraz, bo muszę się zająć czym innym. To tutaj to tylko taka notatka, żeby nie zapomnieć.
Ja bym chciała, żeby zaznaczyć, że Blankę 😀
OdpowiedzUsuńJa bym chciała, żeby zaznaczyć, że Blankę 😀
OdpowiedzUsuńJa bym chciała, żeby zaznaczyć, że Blankę 😀
OdpowiedzUsuńale co że Blankę, jaką Blankę? Rupi Kaur?
Usuń