Tak to nie tak bo ten to tamten tu i tam ale nie zawsze (wtorek)

 


17 listopada 2020 (wtorek)

Wczoraj rozmawialiśmy o książce "Tak to ten" Jerzego Sosnowskiego z Marcinem Zegadłą, wydanej 14 lat temu. Gadaliśmy o tym, że jest świetna, jedna z lepszych jakie się czytało w języku polskim w ostatnich latach powiedzmy 20. Książka - z pamięci tak sobie dywagowaliśmy - cudownie pełna nieciągłości czasoprzestrzennych, pytania o zwartość i wierność pamięci - tak indywidualnej jak i zbiorowej, osadzona zarazem w tu i teraz jak i w tam i wtedy, z osią wydarzeń umieszczoną jak to często u Sosnowskiego w Kołobrzegu, magicznym poniemieckim Kolbergu. 

Mówię Marcinowi, że z tego co pamiętam, książka była potraktowana przez recenzentów niesprawiedliwie, by nie powiedzieć zdawkowo. Jeden z nich, bodaj z "Polityki" zacytował w recenzji sfabrykowany cytat z wymyślonej przez autora audycji wymyślonego lokalnego radia by zilustrować tezę, że styl Sosnowskiego jest nieznośny. W wymyślonym cytacie bodaj otwierającym książkę był oczywiście kicz i przesada, ale dlatego, że przecież był fragmentem świata przedstawionego, w jakimś stopniu zarysowywał postać, poprzez język jakim postać się posługiwała. Cóż za piramidalny absurd, zjechać autora biorąc intencjonalnie wymyślony przez niego język postaci za język właściwy autora właśnie. Z tego co pamiętam układ książki ułatwiał orientację, które to fragmenty książki są niejako książkami w książce, cytatami z audycji, czy wykreowanych podręczników - np. podręcznik hodowli ludzi dla kotów. Ale do tego trzeba by było przewrócić kilka kartek. Cytat z audycji radiowej otwierał książkę, rozdział pierwszy, strona pierwsza, po przewróceniu kartki zaczynała się właściwa opowieść. Ale najwidoczniej recenzent tygodnika opinii na drugą stronę powieści już nie dotarł, albo nie zauważył cudzysłowu. 


Tak sobie dywagujemy z Marcinem pół dnia via messenger, bez pośpiechu odpisując sobie co dwadzieścia minut, aż w końcu mówię, a wiesz, pisałem recenzję z tej książki, może przypomnimy pisanie Jerzego Sosnowskiego na naszym fejsbukowym fanapage'u "Księgozbiry" i wrzucimy tę recenzję? Okej, mówi Marcin, czemu nie, to jakby po naszej linii, ostentacyjne odżegnywanie się od nowości. Pogrzeb w papierach. No to gadamy dalej i grzebię w pamięci komputera, która służebną jest przecież wobec mojej pamięci w mózgu, która jest autonomiczna, wolą naznaczona, osobowa jest, moja, i ja sam wiem najlepiej co zawiera. Ale po kolei do północy poszły w ruch pendrajwy, twarde dyski przenośne gdzie zgrałem nawet partycje z dysku z komputera który kupiłem bodaj w 1998 roku. I z tego kupionego w 2004. I nic. Ani śladu. Jest "Farfarułej", jest "Sen sów", jest wywiad w "Red." bodaj w 2007 albo 2008, ale rzekomej recenzji z "Tak to ten" nie ma. 


Koło północy poddałem się i pomyślałem, że to najlepszy epilog do powieści Jerzego Sosnowskiego. 


Recenzja realna, która sama się sfalsyfikowała oceniając dzieło bohatera powieści a nie jej autora i następnie odwracająca ten rys, przywracająca właściwe miary światu realnemu i przedstawionemu recenzja, której jednak nie napisałem, mimo że miałem takie święte przeświadczenie. 


Strach pomyśleć co będzie dalej, strach ponownie sięgać po tę książkę. Chociaż w zasadzie to już przesądzone. 

Komentarze

Popularne posty