Książki, które są a jakoby ich nie było (piątek)
25 grudnia 2020, piątek
Jednym z przywilejów lub obciążeń, zależy jak patrzeć, mojej dziwnej pozycji w światku literackim jest to, że znam wiele książek zanim się ukażą, znam ich ścieżki, widzę to błąkanie się od drzwi do drzwi.
Czasem staram się im pomóc
- książkom i autorkom/autorom.
Patrzę więc na stosik przeczytanych książek na podłodze przy biurku i myślę o tych wszystkich, które są ale jeszcze ich nie ma.
Myślę o monumentalnej monografii Bitwy nad Wkrą, którą widziałbym z mapami, ilustracjami w wersji quasi-albumowej.
Myślę o powieści o pewnym mistrzu szachów grającym partię, która przeplata się z wielką partią szachową na wielkiej historycznej szachownicy, którą jeszcze czytam i obmyślam uwagi, obracam w głowie.
Myślę o dziesiątkach książek z wierszami, z których średnio co piąta budzi moje zainteresowanie, a co dziesiąta odczucie nagłego wydawniczego przymusu. Wśród nich książka pewnego kolegi ze śląska górnego, który milczał poetycko dziesięć lat i chyba jego czas wraca. Z całego serca mu tego życzę.
I wśród nich także książka koleżanki z Wrocławia, bardzo refleksyjna, spokojna, przejrzysta.
I zbiór groteskowych opowiadań kolegi z Gdańska, swego czasu kojarzonego z fandomem SF chyba bardziej niż z tak zwaną literaturą piękną, którego udało się namówić na przejrzenie swoich szuflad, do których schował się nie mniej niż dziesięć lat temu.
I jeszcze jednej osoby, która napisała trzy przypowieści, łącząc je w jedno.
Chętnie bym pisał recenzje z tych niewydanych acz napisanych książek, czytanych w trakcie ich rozwoju, tylko na co komu recenzje z książek, które nie wiadomo kiedy się ukażą?
Ale one są, wiedzcie o tym. Jest na co czekać.
Komentarze
Prześlij komentarz