Dzień, wspomnienie lata (czwartek)



25 lutego 2021 (czwartek)

Lubie w takie dni wspominać lato i wszystko co nas spotkało w zeszłym roku na tej trasie, wielkiej pętli przez Polskę. Drugiego dnia niczym armia Jagiełły minęliśmy Golub-Dobrzyń i ruszyliśmy na pola Grunwaldu. No niby nie dla Ciebie, chodziło mi o to, żeby Twoja siostra wiedziała że coś takiego jest, Grunwald, że to nie abstrakcja, ale konkretne pole, brzoza, garb, jezioro, staw. No ale ty też chciałeś wiedzieć o co chodzi z tym całym Grunwaldem, więc najprościej jak się da opowiedziałem ci tę historię, że były dwie strony konfliktu, był młody porywczy Wielki Mistrz Zakonu i król, który świeżo co zaczął władać dwoma królestwami i to musiało chyba się tak skończyć.
Ta część świata była dla nich za mała. Z jakichś powodów, które znasz tylko Ty dużo bardziej współczułeś temu Mistrzowi, no bo on zginął. Ale kiedy zajechaliśmy dwa dni później do Malborka i namawiałem Ciebie na wspólne zdjęcie z dwoma przebierańcami krzyżakami, powiedziałeś:
- Ja nie chcem, bo ja jestem Polakiem i oni mnie zabiją
Nic nie pomogło przekonywanie, że to tylko studenci, którzy dorabiają na wakacjach i przebrali się za Krzyżaków. W Twojej głowie czterolatka wczoraj i dzisiaj splatało się w jedno i takim studentom, przebranym za krzyżaków lepiej nie ufać, bo może być dokładnie na odwrót - że to udający studentów dorabiających na wakacjach Krzyżacy, którzy przeżyli klęskę pod Grunwaldem.
Potem byliśmy w Wilczym Szańcu i zapytałeś gdzie jest grób tego całego Hitlera, odpowiedziałem ci, że był to tak zły człowiek, że nie zasłużył sobie na grób i nie ma grobu.
- A ma pomnik? - zapytałeś od razu, tak jakbyś był gotowy zaraz dowartościować tego, który przegrał jakimś aktem afirmacji. Nie mogłem ci powiedzieć dlaczego nie zasłużył sobie na Twoją empatię jaką obdarzasz wszystkich przegranych od Hien w "Królu Lwie" po Krzyżaków pod Grunwaldem. Jakoś zmieniłem temat. No właśnie.
Nieco wcześniej - po Malborku a przed biwakiem na Mazurach zażyczyłeś sobie zrealizować prawo do zakupu jednej z dwóch zabawek-pamiątek z wyjazdu. Bo z góry powiedzieliśmy Ci, że z całego wyjazdu tylko dwie zabawki, żebyś dobrze przemyślał, co chcesz. I w Malborku powiedziałeś że to będzie drewniany miecz. Były dwie wersje - krzyżacki i polski. Wybrałeś krzyżacki.
Potem w samochodzie trzymając go w rączkach zamyśliłeś się po czym zapytałeś:
- Pytanie do Jagieo - no bo podzieliliśmy się rolami, ja byłem Jagieo, mama była księciem Witoldem, a siostra Komturem Kuno von Lichtesteinem, ty oczywiście byłeś Jóświn fon Wungingen.
- Słucham - odezwałem się do Ciebie czyli Jóswina fon Wungingena
- To z kim ja bendem walcył teras?
- Nie rozumiem...
- No jezeli mam miec, to psecies musem z kimś walcyć
Zaniemówiłem, bo tak po prawdzie to była pierwsza wojenna zabawka jaką dostałeś. I zdałem sobie sprawę, że oto w kilka minut przedmiot powiedział ci co masz robić. Odpowiedziałem coś niewyraźnie, że sama broń w ręku czasem pozwala uniknąć starcia, ale nie zabrzmiałem chyba przekonująco. Na Kempingu na Mazurach, kiedy zobaczyłeś dwóch chłopców walczących na miecze wykrzyknałeś radośnie:
- Bitwa na miece!!!
I ruszyłeś raźno wcinając się między nich dwóch, większych i starszych od Ciebie, oddając się walce dla walki. Krzyczałeś coś że jesteś Jóswin fon Wungingen a oni jakoś próbowali Ciebie przyjąć do tej zabawy. Chciałem interweniować, ale dali mi znak ręką, że spoko-spoko panują nad czterolatkiem, jest okej. Tłukliście dobrą chwilę, a oni bardzo uważali, żeby ciebie nie trafić. A Ty przy jakiejś szarży do różnych okrzyków dodałeś bojowy:
-Hitler! Hitler!
Zdarzyło ci się raz, może dwa. Potem ktoś zawołał chłopaków na kolację, nie słyszałem dokładnie. Też poszedłeś zjeść kolację koło namiotu, zjadłeś, poszliśmy do miejsca na ognisku, chyba znowu chciałeś bawić się z chłopcami, pobiegłeś z mieczem, ale coś się nie ułożyło, chłopcy przyszli i powiedzieli po angielsku:
- we're really sorry but we can't play with your son anymore
Spojrzałem na rejestrację ich capmera. Byli z Niemiec.
Można było wyjaśniać, ale w zasadzie zrobiło się bardzo późno,. zmierzchało już. Pomyślałem, że wszystkiemu winny był ten kawałek drewna, udający miecz, który wiedział lepiej kto jest kim i co powinien robić

Komentarze

Popularne posty