Ileż to prób wyjścia (wtorek)

 12 lipca 2021, wtorek

I ileż to prób wyjścia, wyrwania się poza tak zwany bąbel, środowisko. A wszystko to jakby z miękkim plaśnięciem, puchatym odbiciem, gąbczastą kontrą, jak w zwolnionym tempie, jak kontrolowany zgniot strefy kontrolowanego zgniotu i już jesteśmy na miejscu. 

Założę sklep z poezją, tylko z poezją i będę miał tam wszystko, czego inni nie mają. Tak zrobię, mówił kumpel. Chciał objeżdżać imprezy literackie wersją mobilną, ale mieć też w sieci miejsce, z którego cała nisza będzie czerpać. Mieć tam zebrane wszystko - to dobre, to średnie i nawet to słabsze. Mimo tego, że już był sklep z poezją prowadzony przy popularnym portalu, który założył potentat sprzedaży pracy zagranicznych pracowników, taki miał kaprys. I ten sklep prawie nic nie sprzedaje. Jakoś się zapadł. A kumpel na razie tamtego sklepu nawet nie otworzył. Mam nadzieję, że zapomniał.

Albo inaczej. Pisać pod wymyślony gust odbiorcy. Twierdzić, że reszta nic nie wie, bo pisze pod siebie i swoje akademickie projekty. Uważać głośno, że sztuka powinna się sprzedać sama, jak jest dobra i dla ludzi. Robić to przez dwadzieścia lat i wydawać książki za swoje pieniądze, albo znajomych pieniądze albo za swojego miasta pieniądze. Sprzedawać pojedyncze egzemplarze. Żyć z pensji prawnika. Nigdy nie spotkać tego wymyślonego czytelnika, którego oczekiwania się spełnia. Może dlatego, że wymyślony?

A jeszcze kiedyś - pismo tylko o poezji, nic więcej tylko poezja, poetyckie recenzje, zestawy, publikacje laureatów konkursów od Zgorzelca po Sejny - pewnie dla samej egotycznej satysfakcji wielu i wiele by kupowalo, zaglądało, patrzyło czy jest coś. No skoro więcej ludzi pisze niż czyta to może do piszących to pismo literackie z portalem, może nawet blogiem plotkarskim - zaadresować. Mielibyśmy wreszcie gdzie i jak się spotkać od Wencla, Honeta po Kosendę i Witkowską. To by dopiero było. Mogłoby nazywać się na przykład "Kocioł". I musiałoby wychodzić co miesiąc, żeby dźwignąć polemiki. I naprawdę musiałoby być malo grzeczne. Leży ten pomsył. Wszyscy jadą jakimś corssoverem, próbują go zestukać, skręcić, zmontowac jakoś żeby i muzyka i proza i reportaż, ale nie, sama poezja w piśmie/portalu i na blogu obok. 



Dariusz Nowaczewski o tym wspominał, że to by bylo dobre, że nie ma czegoś takiego a on nawet sam by kupił, żeby się dowiedzieć co tam w tej poezji.


Taka kwadratura koła. Bąbel z gumy i powietrza, rozpędzasz się, żeby go przebić a on miękko przyjmuje Twoje uderzeni i odbija cię z powrotem. 


Komentarze

Popularne posty