Ban czyli zakaz czyli naruszenie tak zwanych standardów społeczności (poniedziałek)

 20 grudnia 2021 (poniedziałek)


Nie wiem jakie standrady fejsboga naruszył mój post sprzed kilku dni, ale proszę, wrzucam tutaj tamten post.


Był już ban na materiały live, był ban na 24h, teraz ban na 3 dni. 


Ciekawe, że w tej samej przestrzeni spokojnie czują się ludzie nawołujący do strzelania do uchodźców.


Ale oto mój post sprzed kilku dni, któremu zawdzięczam bana od mątwy fejsboga.

Ciekawy jestem o co i kogo tak naprawdę chodzi. 


Przeczytajcie sami:



[Notatki ze stanu wyjątkowego upodlenia. Kiedyś coś się zmieni, to pewne]
Nie ma co udawać, tam dalej są ludzie. Wiemy, że są.
Wiemy że mało kogo to teraz obchodzi bo karpik, łomżunia.
Chociaż to wszystko jak z Eileen, co do której nie wiemy nadal gdzie jest.
I czy jest.
Gdyby to chodziło o polki lub polaków na pograniczu mandżursko-mongolskim, to byśmy nie mieli nic innego przed oczyma i w głowach.
Media by cały czas donosiły o kolejnych grupach, którym się udało albo nie.
Władze wyrażałyby oburzenie, wysyłały misję, negocjatorów, żądały wsparcia do administracji unii.
A tak, jacyś tam ludzie umierają, ale nawet nie wiadomo ilu ich jest bo straże graniczne bratniej białorusi i polski wyłamują gniazda w telefonach, żeby ludzie nie mogli wezwać pomocy.
To tak jakbyś kogoś wyokrętował ze statku do szalupy, ale zabrał mu wszystkie ciepłe rzeczy, żywność, wodę, radiostację i powiedział jak Arnie w "Commando", że
puszczasz go wolno.
Szatan jest z Ciebie dumny, bracie, siostro.
Nikt nie zauważa oczywiście, że społeczna zgoda na okrucieństwo zmienia samo społeczeństwo,
że zmienia nas wszystkich.
Mówiąc banalnie zgoda na okrucieństwo jest zgodą na okrucieństwo.
Bardzo szybko przestaje mieć znaczenie obiekt okrucieństwa.
Czy to swój czy nie swój.
Lewak czy przyjaciel lewaków.
Ciapaty czy przyjaciel ciapatych.
A może po prostu ktoś kto nie kocha polski, polców i polaców.
A potem w sumie każdy, każda, każde
kogo wskaże władza.
Dlatego kiedyś czekałem długo na wyrok bez zawiasów dla kogoś kto znęcał się nad zwierzęciem.
Właśnie jako znak, kamień milowy pokazujący, że państwo i prawo, instytucje i społeczeństwo, sądy i ludzie nie zgadzają się na okrucieństwo we wspólnej przestrzeni.
Podobnym znakiem niezgody na okrucieństwo jest sprzeciw wobec kary śmierci (nie mylić z obroną konieczną).
Albo bezwzględny brak zgody na tortury lub nieludzkie i poniżające traktowanie lub karanie.
Zatem najpierw derekcja naszego cyrku wywaliła wszystkie bezpieczniki w prawie dla swojej woli, która musi być ponad prawem.
Pamiętacie jeszcze stękania nad "imposyblizmem prawnym"?
A teraz ta sama władza wywala nam w głowach kolejne bariery.
Pokazuje.
Już można.
I to z nami zostanie, nawet jeżeli wschodnia zona zacznie cichnąć naprawdę a nie tylko dlatego, że ktoś tłucze ludziom w lesie na mrozie wyświetlacze smartfonów.
Okrucieństwo, woluntaryzm animowych jak putinowskie zielone ludki funkcjonariuszy w mundurach.
Oglądałem kiedys film z zatrzymania ludzi w Australii, zatrzymywani filmowali funkcjonariuszy i żądali ich wylegitymowania się. Każdy z psów - nawet w zasięgu głosu, trzudześci metrów od zatrzymanego potrafił wyszczekać imię, nazwisko, stopień, numer służbowy i przydział do plaćówki.
Antypody, wiadomo.
Nie to, co środek Europy.
Potrzeba będzie pokolenia, albo dwóch. Zakładając, że ten koszmar ulegnie zahamowaniu w najbliższym czasie.
A nic na to nie wskazuje.
Ale mam nadzieję, że kiedyś owszem to się skończy.
Chciałbym wtedy móc się spotkać w wąskim gronie, tych, którzy byli po tej samej stronie.
Wśród nielicznych i licznych zarazem.
Liczniejszych niż się spodziewała władza. Tego jestem pewien. Trochę zgłupiała ta władza, zbaraniała.
No ale nie licznym na tyle by jakoś powazniej zaczęła się z nami liczyć.
Chciałbym poznać Ludzi.
Ludzi podających dalej posty.
Ludzi klikających swoje posty.
Ludzi nie mających czasu klikać jakichkolwiek postów.
Ludzi chodzących po lasach.
Ludzi sortujących rzeczy.
Ludzi wożących rzeczy.
Ludzi piszących wiersze, piosenki, muzykę.
Ludzi wymyślających kartki świąteczne,
Ludzi wymyślających kampanie na nośnikach reklamowych.
Ludzi klejących vlepki niezgody.
Ludzi kupujących rzeczy.
Ludzi dających rzeczy.
Ludzi gotujących przysłowiowe zupy na granicę.
Ludzi piszących na grupie - tu i tu jest zalew gówna, chodźcie się bić
Ludzi odpowiadających na wezwanie, że tu i tu, pod takim a takim tekstem jest wypał szamba, idących się bić na słowa.
Ludzi licytujących za pieniądze tysiąc i jedną pierdołę na konto tej czy innej fundacji.
Ludzi prowadzących te fundacje, stowarzyszenia w tym także tych
ludzi, którzy zajmują się w tych organizacjach mało widoczną pracą
księgową, prawną, sądową, sprzątaniem, porządkowaniem papierów,
Ludzi organizujących pomoc prawną
Ludzi organizujących pomoc medyczną
Ludzi zbierającyh informację
Ludzi tłumaczących na języki ucieknierów ważne informacje
Ludzi wrzucających do Internetu informacje, które powinny rozpowszechniać służby dyplomatyczne naszego państwa
Ludzi piszących petycje i listy protestacyjne
Ludzi podpisujących petycje i listy protestacyjne
Chciałbym się spotkać na otwartej przestrzeni,
móc wędrować jak na przyjęciu, od człowieka do człowieka
wymienić uśmiech, uścisk dłoni, dobre słowo,
albo nic, bo przecież każdy z nas by wiedział
co robił, dlaczego, po co i z kim.
Chociaż czuję, że gdybyśmy się tak zebrali razem,
zobaczyli nagle wszyscy w jednym miejscu,
słychac by było tylko
płacz,
na granicy
(słuchu.)



Może i dobrze, książkę zacznę pisać.

Komentarze

Popularne posty