Scenariusze niewymuszonych wzruszeń, odcinek trzeci, odmowa (czwartek)

20 stycznia 2022, czwartek

"Ileż to razy w myślach osiągałem wszystko"
(Dzień świra)




Kontynuję przeto cykl scenariuszy na udane, chociaż nie do końca zrozumiałe wydarzenia, cykle wydarzeń, filmy, życiowe role.
Dzisiaj o jednoosobowym froncie odmowy. Pozdrowienia zechce z tej okazji przyjąć raz jeszcze Pan Tomasz Grzyb . Jego to odmowa do wzięcia udziału w pewnym programie była dla mnie inspiracją dla wymyślenia sobie takiegoż scenariusza ci by było gdyby tak mnie kuszono.
Faktycznie bowiem zdarzyło się raz, że zadzownił do mnie znajomy głos, przedstawiając się, że jest to Wojewódzki i dzwoni z Antyradia. To było dawno, bardzo dawno temu. Myślałem, że jaja ktoś sobie ze mnie robi, ale jakoś rzeczywiście brzmiał znajomo i zaczął do mnie w tę mańkę, że chciałby pogadać na antenie radia czy można napisac wiersz na życzenie, czy mi sie zdarzyło, że ktoś mi powiedział zapłacę ci i napisz odę na cześć moją lub mojego szefa.
Wyczułem, że robi się głupio i powiedziałem, że ta rozmowa chyba nie ma sensu, pożegnałem się i odłożyłem słuchawkę.
Zgadnijcie.
Nigdy więcej już ten ktoś nie zadzownił.
Nie upieram się, że był to Wojewódzki, bo niby skąd miałby miec mój prywatny numer...
chociaż ja tego numeru używam jako oficjalnego numeru KIT Stowarzyszenie Żywych Poetów więc cóż, może stąd.
Ale że lubię w myślach osiągac wszystko, zatem lubię czasem myśleć, że po jednej odmowie, kiedy dzownił z Antyradia taki Wojewódzki dzowni do mnie znowu, tym razem kłania się, że TVN i już teraz na spokojnie, bez jaj, po prostu spodobała mu sie nazwa Stowarzyszenia które prowadzę i chciałby porozmawiać w studiu o losie poety, czy z tego można wyżyć i takie tam, a ja na to rzucam do słuchawki:
- Nie
i odkładam.
Ale po tygodniu telefon dzowni znowu, że może jednak pogadamy tym razem o bluesie,czy blues ma sens i sytuacja się powtarza. Mówię, że nie
i odkładam.
Potem dzowni Elżbieta Jaworowicz, że ma taką sprawę dla reportera, literacką i przydałby się ekspert, który krytycznie przeczytałby wiersze jakie pisze jeden z bohaterów jej sprawy, żeby powiedział, że to świetne wiersze, a ja rzucam do słuchawki cytatem z wiersza Karola Maliszewskiego sprzed lat:
- "a chuja napiszę"
i odkładam.
Po dwóch tygodniach ukazują się pierwsze nieśmiałe notatki w pudelkach, jakichś plotkarskich profilach na FB. Coś w stylu, że kim jest tajemniczy ekspert, który wszystkim odmawia. W tym czasie dzwonią kolejne telefony. Jacek Żakowski proponuje gościnny udział w piątkowej trzódce w TOKFM, odpowiadam, że nie, dzięki. Potem ktoś tam ze śniadania mistrzów, odpowiadam, że nie, pyta tam chyba Meller,, czemu nie, a ja mówię:
- bo tak
i odkładam.
Po miesiącu wreszcie jakieś "Życie na gorąco" zamieszcza na pierwszej stronie moje zdjęcie wzięte z wiki z czerownymi literami u góry "Odmówił Woejwódzkiemu, Mellerowi, Jaworowicz" a pod spodem czarnymi "Komu odmówi znowu".
Robi się z tego rytuał. Co drugi dzień dzowni ktoś z jakiegoś radia albo telewizji, pytania na śniadanie, kawy czy herbaty. Propozycje są różne, od deklamowania własnych tekstów (a ja nienawidzę brzmienia słowa "deklamować" i jego pretensjonalnego wydźwięku, więc mówię nie i odkładam) po komentowanie bieżących spraw sportu, polityki krajowej, zagranicznej, zasiadania w kapitułach mam talent, chciałbym ekwiwalent. Ale odpowiadam, ciągle, że miło by było, ale nie.
Trzymam gardę do końca. Aż pewnego dnia telefony przestają dzwonić. Nikogo już nie interesuje tajemnica mojej konsekwentnej odmowy.
Może i dobrze.
Ja po prostu niewiele mam do powiedzenia.

Komentarze

Popularne posty