Z życia niższych sfer literackich (poniedziałek)


 

31 października 2022, poniedziałek

To było parę dni temu.

Najpierw pisze do mnie Pani z targów pewnej książki z zapytaniem czy kwota 250 złotych jest dla mnie kwota wystarczającą za prowadzenie spotkania. Trochę się dziwię, bo targi wielkie, koszą za stoisko od wydawcy ze dwa tysiące, nas nie stać od lat żeby się wystawić ze Stowarzyszeniem, bo taryfy ulgowej dla organizacji non-profit nigdy nie było, ale cóż, koledze obiecałem, że poprowadzę, jestem na miejscu, to mówię, tak, okej, może być. Pewnie odetchnęła z ulgą, że udało się po taniości.

Pewnie gdybym musiał się jakoś szczególnie przygotowywać to bym powiedział, że to jednak kwota bez sensu. Ale nie muszę, pisanie autora śledzę od lat, dostrzegam te drgnienia, przesunięcia, mogę prowadzić to spotkanie w zasadzie z rękawa. No ale gdybym musiał się przygotowywać to by już nie była kwota w porządku. na targi trzeba dojechać, trzeba z nich wrócić, trzeba książkę przeczytać, zrobić research o osobie, z którą się prowadzi spotkanie.

Godzina czy dwie spotkania autorskiego to wierzchołek góry lodowej.

Także tak nas cenią.

Zaraz potem zaglądam na skrzynkę email i widzę wiadomość z miasta wojewódzkiego z zaproszeniem na jeden z wielu jesiennych festiwali literackich. Kiedyś byliśmy w dobrych kontaktach. Czasem skromnie, ale w zasadzie co roku Stowarzyszenie lub nasi autorzy, autorki byli jakoś reprezentowani w ramach jesiennego festiwalu literatury. A potem coś się popsuło.

Może to było w czasie tego spotkania, w czasie którego miałem opowiadać zebranym o twórczości i życiu Gabryela Juliusza, ale prowadzący w zasadzie nie dało mi dojśc do głosu w kółko powtarzając swje tezy z napisanego trzy lata wcześniej eseju o poezji Jula. I to dobrze, że taki esej powstał, świetnie, że został wydany, może nawet autor eseju obronił na tej podstawie jakiś doktorat, może kiedyś skrobnie habilitację, ale no, umówmy się. Prowadzący spotkanie ma za zadanie przede wszystkim dać wypowiedzieć się gościowi, a nie sobie.

Przynajmniej u nas w miasteczku tak sie staramy.

Także nie wiem kiedy to się ostatecznie popsuło. Może wtedy, bo rzeczywiście w tamtej rozmowie niewiele było życia, bo przede wszystkim nie było rozmowy. Ale organizator jesiennego festiwalu z miasta wojewódzkiego mógłby po prostu zmienić prowadzącego. I co myślicie? Zmienił?

Nie.

Ale pal sześć. Gorzej, że zmienił się nasz stosunek wzajemny z organizatorem. Od czterech lat to dzwoniłem, to pisałem emaila, to wysyłałem propozycje - i nic, jak w studnię. W tym roku zadzowniłem z piec razy, zawsze - poczekaj teraz mam spotkanie, oddzwonię, w końcu bęc - program spamem dostaję.

Co miałem zrobić, napisałem, że program fajny, szkoda, że nie mieliście czasu od czterech lat oddzwonić. Na razie brak odpowiedzi na email. Nie spodziewam się.

Także tak nas cenią.

I jeszcze informacja, że duże pismo internetowe napisało o wydanej przez nas książce, z radością biegnę, pędzę poprzez wirtualne łąki do tej strony, widzę, jest, jest, jeden akapit, jako przyczynek do recenzji książki dużego wydawcy, na podobny temat co nasza książka.

Acha, myślę, to po to była im potrzebna nasza książka, bo autor dużego tekstu zamówionego potrzebował akapitu kontekstowego. No słowo o naszej książce dobre, nie wierzgaj, mówię sam do siebie i milknę.

Tak nas cenią.

Następnego dnia, po opisywanych wydarzeniach zasiadłem w porze obiadu przed komputerem, bo znajomy, powiada, będzie takie łączenie on-line, ktoś tam wymyślił jakiś system wsparcia sprzedaży i obcowania z poezją, to może was zaciekawi. Na godzinę czy dwie przed łączeniem, gdy wszystko ustawione, wiadomo, idę się połączyć on-line, jest sobota, godzina 13, nie przeszkadzać - informacja, że technicznie rzecz biorąc da się nas połączyć, ale ja nie będę nic słyszał, tylko widział będę, to chyba nie ma sensu.

No to pytam grzecznie messengerem czy mam czekać na to łączenie czy nie. Odpowiedzi już nie uzyskałem. Pytałem czy ktoś mógłby mi zrelacjonować w trzech słowach co to za system, skoro mieliśmy być zainteresowani.

No już nie ma odpowiedzi.

Pozornie tych czterech drobnych zdarzeń nic nie łączy.

Ale ciężko tez udawać, że są przypadkiem.

Komentarze

Popularne posty