Siedem książek porzuconych - głosy. Pierwszy. (Wtorek)

 


A idzie to tak:


WYPISUJĘ SIĘ Z TEJ KRWI




Bogu, ojczyźnie naszej, wyśnionym, nieudanym – tak zadedykował swój najnowszy zbiór wierszy Radosław Wiśniewski, poeta, prozaik, felietonista (autor m.in. znanych z naszych łamów Notatek z undergruntu), działacz kulturalny, współzałożyciel pełniącego ważną rolę w krajowym życiu literackim Stowarzyszenia Żywych Poetów w Brzegu, dziś wydawcy książek „Faktorii”; trudno w krótkim omówieniu wymienić, a tym bardziej bliżej przedstawić wszystkie prace literackie i zasługi kulturalne autora tego tomu. Ale ponieważ jest to zbiór wierszy, kolejny w dorobku Wiśniewskiego – przy tym niezwykle przemyślany, atrakcyjnie skomponowany, po kilku jego innych pozycjach wydawanych w renomowanych oficynach krajowych – warto skupić się właśnie na jego zawartości i wartości. I zastanawiając się na początku nad sensem zapowiadającego go tytułu, domyślnie sygnalizującego fakt powrotu autora do pewnego cyklu przygotowywanych do druku, a niewydanych jego książek, po lekturze kolejnych części całego wyboru możemy domyślić się powodów, które zadecydowały o wstrzymaniu tych edycji. Klucz do tej wstrzemięźliwości autora, czy też jego kolejnych zawodów, wiążących się z realiami „wyśnionej” a „nieudanej” rzeczywistości ojczyźnianej, zapowiadany jest już w opublikowanej wyżej dedykacji, a bezpośrednio i konkretnie wytłumaczony w ostatniej części tej książki „porzuconych książek”, zatytułowanej właśnie Ostatnia. Odnosi się ona do dotykających i nas, Polaków roku 2022, dramatycznych doświadczeń przeżywanych w sferze publicznej, wcześniej w czasie pandemii i teraz w czasie wojny, ale i ogólnie, w obliczu coraz bardziej niekorzystnych zmian zachodzących w otoczeniu politycznym i obyczajowym autora, i nie tylko jego. W zamykającym cykl „porzuconych” utworze pt. Przebywam jeszcze w Polsce – widnieją gorzkie słowa autora: wypisuję się z tej krwi … Zaś tytuły części doprowadzających do tej decyzji wiele mówią: Ciemności, Polin, Wojny 

Jednak zanim przejdziemy do lektury wierszy z rozdziałów „ciemnych” i „wojennych”, warto przyjrzeć się treści utworów zamieszczonych w otwierającej tom części zatytułowanej Zwiastowania, obiecującej pewne nadzieje na przyszłość, ale i ujawniającej jej zagrożenia. Jak czytamy w Liście do MSZ. Otchłań: Czuć pod nami pracę tych, których nie ma… Pracują wytrwale, nie potrzebują pokarmu ani wytchnienia i otchłań / rośnie w imię ojca i ojca i ojca… Kandydat na ojca, bohater kilku wierszy skierowanych do Tymoteusza, nie pragnie niczego innego, jak tylko odczuć wszystko, co w pobliżu narodzonego syna jest nowe i świeże. Jak w Pierwszym Pacierzu Tymoteuszowym: Niosłem ciebie na rękach. (…) Tak chciałem ciebie nieść, najdłużej, najdalej / Bylebyś był bezpieczny w zrostach powietrza, / kiedy zabraknie rąk… Ale już w poincie tego tekstu pojawia się nuta akcentu „otchłannego”: świadomość czającej się „pod nami” pracy „tych, których już nie ma” – więc w ostatnim wersie skierowanym do Tymoteusza znajdziemy przestrogę: Bylebyś był bezpieczny () Bylebyś był na pewno. // Ba. Ten okrzyk „Ba” jest zapowiedzią powrotu do wierszy ostrzegawczych, sygnalizujących ewentualność braku wyżej wspomnianych rąk do „noszenia dziecka”. Te dalsze wiersze-wyznania pełnione są pod baczną kuratelą głównego patrona tekstów z tej części tomu, proroka Gabriela, który tajemnie zaleca bohaterowi: śpiesz się / zanim stracisz / grunt // pod otchłanią. Jeden z utworów wyraża wręcz zamysł wydostania się z matni „otchłannej”, ale poprzez ucieczkę z ojczyzny – co zapowiada jego jednoznaczny tytuł: Fahren fahren far away…

O tym, że nadzieja na wyjazd z kraju na zawsze była i nadal jest płonna, daje znać wyrazicielowi takiej nadziei zamieszczony kilka stron dalej – w następnej części, nieprzypadkowo obdarzonej hasłem: Ciemności – wiersz o podróży rodzinnej środkami Deutsche Bahn, którego tytuł przybiera złowrogą postać: Mane Tekel Fahren. Rozpoczyna się w ten sposób podróż literacka, bardziej historyczna, a nawet ponadczasowa, realizowana innymi środkami i z realiami zaczerpniętymi z wojny lat czterdziestych w Polsce. Z perspektywy dziecka nie zapowiada się ta podróż dramatycznie: lalkę będzie / dzielnie ściskała do końca, dzieci tak mają… Dorośli i / młodzież do szesnastego roku opłata normalna. Ale oczywiście o finale już wiadomo: Wszystkie bilety w jedną stronę. W ramach podsumowania tego zestawu utworów poświęconego dziejowym powrotom pojawiają się w kolejnych wierszach Ciemności tematy m.in. Holocaustu i Hołodomoru. A po lekturze zapisków Janusza Korczaka, spełnionej w czasie przygotowywania przez autora tego zestawu swoich „porzuconych” – czytamy o okolicznościach śmierci ośmiorga z dziesięciorga dzieci przewożonych kiedyś koleją III Rzeszy ku wiadomemu przeznaczeniu – i zastanawiamy się z autorem: Gdzie mogła uciec dziewczynka lat trzy? / Jaką bajkę sobie opowiada na dobranoc? / Musi to robić, bo nie ma już kto opowiadać … Tak kończą się wszelkie bajki… O tak zaczyna się prawda dowodząca „otchłannej” bezsenności, która nie ma końca – bezsenności, która wraca i wraca i wraca, dotyka kolejnych / pokoleń / i nie ma / końca.

Podobnie „otchłannym” akcentem zamyka autor następny liryczny reportaż Kinderniespodzianka, rozpoczynający się zdaniami: Pierwsi szli mężczyźni. Kobiety w tym czasie strzyżono i one czuły, że coś się dzieje / Dzieci płakały, ale kiedy pozwalano im zabrać do kąpieli ulubioną zabawkę / zaraz się uspokajały (…) Pójdziemy teraz z kotkiem, małpką, wielorybkiem na skraj / A tam zobaczysz skarbie, że świat nie jest kulą / ale / spada / w otchłań. Późniejszy wiersz Polin, krótki a precyzyjny, nawiązujący do przypomnianego kilkanaście lat temu wstrząsającego tematu spalenia Żydów przez polskich mieszkańców wsi Jedwabne w czasie wojny hitlerowskiej, zamyka się stwierdzeniem, że: …matki zawsze mają rację, kiedy pochylają się nad zabitymi dziećmi. / Wtedy już nikogo nie obchodzi, ile osób mieści się w stodole… A zatem trudno się dziwić, że generalny wniosek autora dotyczący wątków poruszonych w tych pierwszych częściach tomu brzmi: Hymnem tego kraju powinno być wycie. / Prosta, długa nuta wydobywana z gardła / kobiety... Następne części tego tomu „porzuconych” analizują bliższe nam w czasie dowody i uzupełnienia tego lub podobnego wniosku.

O ile Wiśniewski sięga po naturalne tu liryczne środki wyrazu, wzmocnione narzędziami ironii i ostrego sarkazmu, o tyle w wielu późniejszych jego wierszach zwięzłą często treść zapowiada szerszy, publicystycznie motywowany tytuł. I tak np. linijkę okrzyku: Aa, wypełniającą całą treść tekstu nawiązującego do wypadków na granicy białoruskiej, a zaczerpniętą z występu Bono Vox w Sarajewie, autor tak tłumaczy: 9 września 2021 Zenon Kałuża przypomina sobie fragment koncertu U2 w Sarajewie i orientuje się, że koncert miał miejsce 24 lata temu, zaś w lesie przy polskiej granicy umarli, pierwsi ludzie. Również współczesny kontekst polityczny tłumaczy przemyślenia tegoż Zenona Kałuży, który zimą 2018 roku zastanawia się o co ten cały rejwach wokół nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej – w której to ustawie, dodajmy, zapisano, że każdy, kto „wbrew faktom przypisuje narodowi polskiemu współodpowiedzialność za zbrodnie popełniane przez III Rzeszę, będzie podlegał karze pozbawienie wolności”. I słusznie, bowiem Niemcy mordowali gazem, bronią palną, metodycznie, a: Widłami, sztachetami, szpadlem, siekierą mordowali / sąsiedzi. Wielokrotnie później autor przerzuca ciężar własnych kłopotów, problemów na barki tego już wzmiankowanego swojego literackiego reprezentanta Zenona Kałuży, jakiegoś autorskiego porte parole; czyni to także we współczesnych scenach ze swojego życia rodzinnego, z których przytoczmy dla przykładu (z powodów objętościowych) treść tylko jednej – w której tytule czytamy, jak to 14 lutego 2018 roku o poranku Zenon Kałuża wymienia z żoną smsy, w których troska o stan ojczyzny miesza się z troską o stan wzajemnych relacji (…) A w praktyce literackiej przebiega to tak: „ryk i kwik w żłobku” / „A Frasyniuka aresztowali. Miło” / „A buzi z rana?” / „Nie dali mu. Tylko kajdanki i do suki” / „Co za ludzie”. Takie oto lektury wierszowane przygotowują nas solidnie do wymienionego już komunikatu zamieszczonego przez autora na ostatniej stronie „porzuconych” pt.: Przebywam jeszcze w Polsce…

Mieczysław Orski

(Radosław WiśniewskiSiedem książek porzuconych. Wydawnictwo papierwdole. Seria: jest taki dzień. Redakcja serii Konrad Góra. Ligota Mała 2022, s. 112.)

(pierwodruk „Odra” nr 1/2023)

Komentarze

Popularne posty