Wszechwystająca dupa (poniedziałek)

 


17 marca 2025, poniedziałek


"Wstawać i pracować i miećNie bardzo mogęNie bardzo chcę"

(Lech Janerka, "Jezu, jak się cieszę")

W czasie gdy przez social media przewala się kolejna dyskusja o tym, jak to źle pisarzom i pisarkom, jak to są łupieni na każdym kroku przez złych wydawców i zarabiają tak niewiele, że widmo normalnej pracy zagląda im w oczy - pisałem wnioski. 

Pisałem wnioski, czyli przerabiałem stosunkowo prostą ideę imprezy literackiej na dziesiątki zdań nie mających żadnego głębszego sensu. Rozpisywałem prosty program na wskaźniki, harmonogramy i scenariusze, im bardziej górnolotnie i niezrozumiale opisane tym lepiej, tym większa szansa na jakieś pieniądze.

Zrównoważony rozwój, adresowanie potrzeb osób o specjalnych potrzebach, realizacja celów i zakładane rezultaty oraz jednostki miary, syntetyczne opisy projektów. To trzeba umieć, to trzeba ćwiczyć. Wtedy się wyrywa trochę kasy, ale traci się masę czasu na cyzelowanie zdań obłych, które gwarantują rezydencję w Brnie, Bratysławie czy zgoła wypad do Nowego Jorku.

Pisałem zatem kolejny scenopis słabej sztuki, której nikt dokładnie nie przeczyta, nikt dokładnie nie zagra, dokładne będzie jedynie rozliczanie, w ramach którego ktoś mi napisze, że nie ma linków do panelu administracyjnego strony, a tylko printscreeny i to za mało, aby stwierdzić ile osób naprawdę wyświetliło dany post.

A w tym czasie kolejny raz ktoś pisał, że autor/autorka zarabia najmniej, a wydawca więcej a najwięcej dystrybutor. I jak to strasznie męczy - te spotkania autorskie, to, że trzeba w ramach promocji widocznym być i social media sobie prowadzić, a i tak raz po raz wydaje się, że jednak może robota nas czeka, taka od ósmej do szesnastej, jak resztę pracującej ludzkości.

I nagle ktoś pyta na priwie, co ja na to. To było podskórne  i celne pytanie, bo ja sam z nim chodziłem czytając kolejne wylewy, udostępnienia, ale przezornie milczałem. Sam przecież jestem i autorem, i wydawcą, i promotorem, i animatorem, a do tego pisarzem wniosków. Jak bym się nie ustawił - palec oskarżyciela będzie wskazywał na mnie.

Napiszę, że tak to prawda, wydawcy mogliby płacić więcej - to zaraz ktoś napisze - to dlaczego nic nie płacicie za druk zbioru wierszy w Stowarzyszeniu? I co odpowiem, że kasa z wniosków wystarcza na druk i jak autor, autorka nie prowadzi mediów społecznościowych ani nie ma spotkań to sprzedaż ciurka, a nie płynie? Strzał w stopę i głowę zarazem, a przecież tak jest. Napiszę - że autorzy i autorki trochę przesadzają z tą egzystencjalną rozpaczą, że mogłoby po prostu wielu z nich pójść jak wiele innych osób do roboty - to urażę sam siebie. Bo przecież ja się zgadzam, powinno się żyć z tego co się lubi, a ja lubię pisanie i nie znoszę swojej pracy i w cichości ducha sam bym wolał wstawać rano, pić kawę i brać się zamiennie do - czytania, pisania lub wyjścia na spacer w celu przewietrzenia umysłu przed jedną z dwóch wymienionych czynności.

Z trzeciej zaś strony z tych światów - autorów, autorek, wydawców którzy obracają pieniędzmi rzadko kto do mnie zagląda i jak już zagląda to najczęściej coś by ode mnie chciał. A wesprzyj tutaj, o, popatrz kolega przejadł zaliczki, pisze powoli, bo pisze arcydzieła, a na czynsz chaty nie ma, daj mu na zrzutkę, a on napisze wielką powieść, poemat ułoży. Albo weź się zrzesz, płać składki, a my będziemy walczyć o Twoje umowy, kancelarię zatrudnimy, żebyś umowy miał. Albo to - weź się wypowiedz toć miejsce spotkań nam zabrali w Krakowie, Warszawie, Poznaniu, taka  strata dla kultury. 

No niby - myślę, mógłbym się wypowiedzieć, tyle, że zdarza się, że takie miejsce znam jedynie z opowieści i fotorelacji, nigdy mnie tam mili, drodzy nie zaprosiliście, ani nikogo kogo znam, to niby dlaczego miałbym teraz razem z wami dołączać do biadolącego chóru, że urwało się tu i tam - nawet nie koryto, bo w literaturze nie ma koryta, ale poidełko w roku akwarium zatkane. I co mi po waszych wytrzepanych umowach, skoro ja się obracam całe życie w świecie nakładów poniżej tysiąca sztuk i nie potrzebuję umowy, żeby wiedzieć, że zarobić moge tylko na transakcjach wiązanych - spotkaniu autorskim przy okazji, widoczności w social mediach, na tym wszystkim, co uważacie za ciężar nieznośny i cierpienie a dla mnie jest przywilejem. 

No, ale jakoś się nie chcecie dzielić przywilejami.

Także ja bym się wypowiedział może, ale zaraz by była obraza, że resentyment, że jak tak można, a w ogóle to nieudacznik on i dlategośmy grafmańca nie zapraszali tu i tam , dlatego ciągle swoje wnioseczki ściboli na boku, dlatego wydaje te swoje wierszyczki w tomiczkach o nakładach kilkuset egzemplarzy gdy my jednak jesteśmy okradani na tysiącach, dziesiątkach tysięcy egzemplarzy, a fuj.

Dziwne to moje miejsce na ziemi, skąd wszędzie mam blisko i z każdej strony można mnie kopnąć w dupę, jakbym rzeczywiście szlachetną część ciała miał z każdej strony, a nie na przykład głowę, brzuch, ręce, ale jakby sama dupa wystawała, jak się nie obrócę. A co najciekawsze - gdy gębę rozdziawię to czuję nawet jakbym sam siebie kopał w te wszechwystającą dupę.

Blisko mi do jednych i drugich i do trzecich, a zarazem tak wyraźnie czuję, jak bardzo mi do wszystkich daleko i jak bardzo mi to wszystko obojętne. 

Wiem skądinąd że lepiej nie będzie, tak długo jak czytelnictwo będzie w Polsce odwrotnością czytelnictwa w Czechach. U nas 38% u nich 83%.  I nad tym naprawdę warto byłoby pracować wspólnie, żeby ta literatura była bardziej obecna, żeby się czytała, szukała swoich dróg porozumienia, począwszy od wysadzenia w powietrze Centralnej Komisji Egzaminacyjnej i zapędzenia do noszenia krzeseł na festiwalach literackich osób piszących programy szkolne, a skończywszy na zbudowaniu jakiejkolwiek platformy porozumienia wszystkich literackich światów i zrozumienia, że niezależnie od tego ile i czy na tym zarabiamy - wszyscy jedziemy na tym samym wózku.

Deklaratywnie to niby to wszystko jasne, ale w szczegółach siedzi Beria, jak to zwykle w bajkach wschodnich bywa. I tutaj też nagle oskarżycielski palec wskaże na mnie, nawet wiem czyj - że przecież byłeś w zrzeszeniu, aleś się wypisał, po dwóch latach i to jeszcze list napisałeś, że nic tam po Tobie.

No tak było, miałem dosyć rozmów o tym, o czym były te rozmowy i odmowy rozmów, na tematy, na które się nie rozmawiało. Może błąd. Może. Ale miałem i mam wrażenie, że u mojego ziomkostwa z wyższych, uprzywilejowanych sfer literackich panuje ślepota i głuchota, i ona jest tak trwała, że zastanawiam się czy ona nie ma charakteru wrodzonego, ale wolicjonalnego. 

Ta ślepota i głuchota dotyczy na przykład właśnie sytuacji uprzywilejowania, która dla moich znajomych z tych sfer jest całkowicie przezroczysta. Przywilej to, coś, czym się można podzielić, ale tylko wtedy gdy się wie, że się go ma, a większość tego nie ie, że ma. Jeżeli się tego nie widzi to nie można się niczym dzielić, bo czym, skoro, panie, ja sam ledwo wiążę koniec z końcem. Jak polski kapitalista z najntisów.

I koniec końców tak sobie myślę, czy za tymi wszystkimi inbami w wyższych sferach środowiska nie chodzi coraz bardziej rozpaczliwie o to, żeby - wobec kurczącego się naturalnego prestiżu zawodu pisarza - jak najwięcej tych przywilejów zawczasu zawarować sobie w zapisach prawa, politykach państwa. Bo zaraz nie będzie czego dzielić, czego sobie wyszarpywać.

To trochę jak z kościołem katolickim. Im bardziej słabnie jego społeczny prestiż, im bardziej owieczki mają wywalone na jego nauczanie, tym bardziej próbuje gwarantować sobie przywileje i wpływ przepisami prawa, układami z tą czy inna władzą.

Chodzi oczywiście tylko o schemat reagowania, nie o skalę, bo kościół katolicki przerasta potęgą wszystkie stowarzyszenia i związki już nie literackie, ale wszystkich twórców kultury razem wziętych w Polsce - siłą kasy, wpływów, potęgą własności ziemskiej.

Kto by pomyślał. Naprawdę. W Polsce 2025.

No ale może się mylę, może poza zagarnięciem dla siebie jak największej ilości zasobów wody w naszej wysychającej kałuży komuś chodzi jeszcze o coś innego. Tylko ja tego nie słyszę, nie widzę. Szkoda.

(To nie jest tekst o nikim personalnie. I nie, nie pojawi się raczej w kolejnej "Odrze", za dużo w nim dup)

Komentarze

Popularne posty