W oczekiwaniu na powrót Borysa. Dzień 102 (Wielka Sobota)

 8 kwietnia 2022, sobota



1.

Ostatnie zdjęcia z profilu Borysa są z pierwszego dnia świąt Bożego Narodzenia w 2022 roku, według kalendarza gregoriańskiego. Czyli jego 25 grudnia to i nasz 25 grudnia. Na zdjęciach Sarhii, Borys, kilku innych żołnierzy w jakiejś piwnicy. Na stole miska z pierogami. Lokalizacja - gdzieś w okolicach Bachmutu.


Dopiski nad zdjęciami.

"Błogosławienie, ujrzeć nowy dzień"

"U nas dzisiaj wszyscy żywi. Cud Boski. O nic więcej nie prosimy"

"Jezus pomnożył chleb. Śliwa pomnożył pierogi, Cytaty z wielkich. Gdzieś pod Bachmutem"




A potem zapadła cisza, ale nikt nie czuł niepokoju. Borys znikał często z radarów. Tam, gdzie bywał od 2014 roku często nie było zasięgu. Chociaż kiedy przyjechał do Polski w 2016 żeby czytać wydane właśnie swoje"Wiersze z wojny" opowiadał, że to była dziwna wojna. Ludzie się zabijali, strzelali do siebie, granaty szatkowały lasy, zarośla, pola, obejścia we wsi Piaski, ale, mówił, stacji przekaźnikowych GSM nikt nie ruszał, bo wszyscy byli na fejsie, telegramie. Tam też trwała wojna na memy, zdjęcia, słowa. A żeby ją prowadzić - trzeba było mieć jak, więc pakt o nieagresji obejmował te maszty. Bo tamtym jeszcze zależało na mamieniu świata, na ogłupianiu, na uznaniu, prestiżu.

Jedną ręką wbijali nóż sąsiadowi w plecy, ale drugą rękę wyciągali po gazo- i petro-dolary z Europy.

Nowa wojna, która wybuchła w lutym 2022 roku była inna, niż tamta pełzająca. Nie było już udawania, mizdrzenia się, prób przekupywania kogokolwiek. Tylko śmierć i zniszczenie. Najeźdźcy zabijali nawet psy. Zabijali je w schroniskach, zabijali je w zajętych obejściach. Jednego psa, w niewielkiej miejscowości na zachód od Buczy przybili jak do krzyża do drabiny, a kiedy się cofali - odcięli go, martwego. To znaczy odcięli łapy i zostawili korpus gospodarzowi, który wrócił po kilku dniach. Nikt nie rozumie co okupantom przeszkadzały psy. Przecież szczekały w psim języku, nie po ukraińsku.

Trudno się dziwić Borysowi, że nie był w stanie, nie umiał już, nie chciał może, pisać dalej wierszy o wojnie. Została mu wola walki, jeżeli nie zemsty. I gniew, który oducza oko od łzawienia, kiedy patrzysz nim na ludzi przez siatkę celownika snajperskiego karabinu.

I nie dziwiło, że po tych zdjęciach spod Bachmutu w grudniu 2022 roku została cisza.

Bywało juz tak. Znikał na całe dnie, nawet tygodnie i wypływał. Wracał.

2.




Jednak przyszły urodziny Borysa 30 stycznia 2023 roku. Pojawiło się trochę zdjęć, nawet wywiad w ukraińskim literackim portalu internetowym. I coś nie grało, bo to wszystko były stare zdjęcia, stare wypowiedzi. Było znać, że ma urodziny poeta, ale nie było jego świeżych wypowiedzi, tak jakby ktoś chciał coś przykryć. Tylko, że wciąż była robota, ciągle się coś działo, a milczenie jak sama nazwa wskazuje nie przebija sie przez zgiełk, bo jest tego zgiełku zaprzeczeniem.

W lutym wreszcie rozeszła się informacja, że zaginiony. Sarhii mówi, w zasadzie pisze, że 27 grudnia poszedł Borys z towarzyszem na patrol, nocą. Raportowali przez radio, że są obaj ranni, żeby przysłać pomoc. Zasadzka widać. Posłali pięciu z sanitariuszem. Cisza. Nie odezwał się już ani Borys, ani jego towarzysz, ani żaden z pięciu posłanych z sanitariuszem po nich. Mówią, poszli większą grupa w miejsce, które wskazał Borys. Nie znaleźli żadnego ciała. Niczego.

Natrętna symbolika. Nie ma ciała, nie ma śmierci. Zatem bracia Borysa z jednostki nie wierzą w jego śmierć, bo przecież tamci zawsze zostawiają ciała. Nie tylko naszych, ale może przede wszystkim swoich. Taki mają znak rozpoznawczy - pohańbienie zwłok. Każda inna armia świata ma w niepisanych zasadach, że się swoich nie zostawia - żywych czy martwych. Że sie ryzykuje często życie byle wydobyć ciało towarzysza i oddać mu honor, dać godny wojownika pogrzeb, nie dać zwierzętom rozłówczyć kości. To widać na tych zdjęciach, filmach co jakiś czas w mediach społecznościowych. Jedzie samochód z trumną żołnierza a wszyscy wzdłuz dorgi jak szli tak klękają, wychodzą z domów, kłaniają się. Wraca wojownik.

Bywa, że przed rodziną klęczy dowódca, twarze rodziny są nieprzeniknione, to przecież tylko symbol, ale wymowny, nie uchronił syna, brata, męża, prosi o wybaczenie. Jakiś obyczaj stary, niepisany, nienazwany w regulaminach.

Ale ci, którzy nas najechali - są inni, tak mówią towarzysze Borysa. Oni właśnie zostawiają swoich, nie chcą swoich, a co dopiero naszych. Gdyby zabili, to by zostawili, na postrach, na znak, że mają władzę, że wygrywają, bo zabili, torturowali, zadali dodatkowe cierpienie.

A ciał nie znaleźliśmy. Więc raczej żywi. Tak czują, bo przecież nikt nie ma wiedzy.

Przeczuć frontowych nie należy lekceważyć, chociaż mogą wydawać się jedynie zabobonem, mechanizmem obronnym ludzkiej psychiki poddanej presji nie do wyobrażenia,. Bo przecież to Bachmut, wrota piekieł, ukraińskie Verdun. Od ośmiu miesięcy okrążany, szturmowany czołowo Bachmut, pięćdziesiąte któreś co do wielkości miasto Ukrainy. Większy powiat. Osiem miesięcy, postępy liczone w metrach, zdobycze w poszczególnych domach, kwartałach domów. Osiem miesięcy.

Warszawa opierała się Hitlerowi dwadzieścia dni w 1939, w Powstaniu dni 63. Prawda, opuszczona przez niemal wszystkich, bez dostaw Leopardów, JavelinówStrykerów, Krabów.

Ale powtórz to sobie – osiem miesięcy walk o miasto wielkości Kalisza.

3.




Dzisiaj, kiedy piszę te słowa, jest Wielka Sobota wedle porządku rzymskiego. Dzień śmierci boga, którego jeden raz w roku można napisać małą literą, bo umarł. Rozmawiamy czasem z Anetą, że nie wszystkie wiersze z wojny wydaliśmy wtedy w 2016 roku, że warto wydać więcej tych tekstów, jeszcze raz, tym bardziej, że pierwszy nakład się wyczerpał.

Piszę regularnie do Sarhiia, z pytaniem czy są wieści. Odpisuje, że nie, nie ma, ale dalej ma przeczucie, że Borys żyw. Mówię, pewnie – na flaszkę się umówiliśmy po zwycięstwie, więc nie ma możliwości, że nie żyw.

Pisze do Anety Kamińskiej, tłumaczki, poetki, koleżanki Borysa i także mojej – że to by dobrze dopełniło znaki natrętnej symboliki, zaginiony bez wieści po Bożym Narodzeniu, odnaleziony cudownie po Zmartwychwstaniu Pańskim.

Tak – odpisuje Aneta – i weź pod uwagę, że jako Ukrainiec ma dwie szanse na zmartwychwstanie – jedną według obrządku rzymskiego, drugą według prawosławnego.

4.
Zatem jest 102 dzień od zaginięcia poety, malarza, żołnierza Borysa Humeniuka. Wielka Sobota, dzień, kiedy nie ma boga w kościele, bo umarł i można go raz jeden napisać małą literą. Zarazem dzień oczekiwania, dzień nieugiętej, niepokonanej nadziei. 

Silniejszej od śmierci.

Jest dzień 102. Czekamy na powrót Borysa.






Komentarze

Popularne posty