Marzec 1939 roku, czeski film albo oddziały hippisów stawiają zacięty opór (niedziela/poniedziałek)

 



Noc z 21 na 22 kwietnia 2024, niedziela/poniedziałek

Nocami pracuję teraz nad rozdziałami kolejnej książki dla Warbooka. Wiem, powinienem był to zrobić już dawno, ale no cóż, skoro to dziennik literacki - wyznajmy to. Wydałem pierwszą książkę w Warbook w kwietniu 2020 roku, potem była pandemia i porwał mnie nurt notatek do historii, która działa się na moich oczach, a była ona absurdalna tak, że aż chciało się notować, wedle zasady - za dwa lata nikt mi w to nie uwierzy. Tak powstały "Korniki gniewu". Potem składałem w całość wiersze, które wyszły jako "Siedem książek porzuconych" u Konrada Góry. W międzyczasie pisałem w ramach stypendium "Esej heroiczny", który skończyłem 1 lutego 2022 i w ciągu trzech tygodni zrozumiałem, że mogę go pisać w jakimś sensie od nowa. Po drodze pisałem mnóstwo tekstów, które rozrosły się do planowanej książki pod tytułem "Bany" (jedna) i "Listów do Tymoteusza (tytuł roboczy drugiej). Otworzyliśmy też kanał opowieści historycznych Wartalk.pl na FB i na YT, co jakoś ma w zamiarze ogólnym korespondować z kolejnymi książkami dla Warbooka właśnie. 

Także to nie tak, że się leniłem i nic nie robiłem, mając otwarty kontrakt wydawcą. No,bo jeszcze ponad półtora miliona notatek z wojny w Ukrainie oglądanej na odległość, ale zarazem blisko, bo przecież mnóstwo znajomych tam jest, było i pewnie jeszcze będzie.

No ale wracajmy do książki dla Warbooka. Zatem kompletnie tunelowa praca. Myślę, grzebię, notuję, wyszukuję dobre elementy opowieści. Jestem w marcu 1939 roku, badam sprawę zamordowania Czechosłowacji przez Niemcy i grzebię też po stronach w języku czeskim. Raz, że coś tam słowianin zawsze zrozumie, a dwa, że są przecież translatory i AI. No i trafiam na akapit gdzie trafiam na określenie: 


hippomobilny oddily. 


Jak się zna kontekst to wiadomo, że chodzi o odziały konno-zmechanizowane, bo takie armia czechosłowacka miała i one właśnie były takie dziwne, że tworzył je komponent konny, brygada kawalerii (słabsza, mniej rozbudowana niż polska) i brygada czołgów (ale w zasadzie samych czołgów, bez piechoty zmotoryzowanej czy motocyklowej). 

No ale że cały akapit postanowiłem przepuścić przez translator AI, no to puściłem i hippomobilni oddily zamieniły się nie w oddziały konno-zmechanizowane, ale w - uwaga, uwaga -


oddziały hippisów.


Wiedziałem, że to pomyłka, czeski błąd AI, ale moja wyobraźnia o pierwszej w nocy podpowiedziała mi taki obraz, godny sfilmowania przez jakiegoś czeskiego genialnego reżysera. Oto pod Frydek Mistek podjeżdża patrol zmotoryzowany pułku SS "Germania" kiedy na przedpolu dostaje się w ostrzał z jointów prowadzony przez oddział czeskich hippisów nucących do boju pieśni zespołu "Plastic People of The Universe". 

W odwodzie oczywiście stał karny batalion śmierci praskich punków "No Future" imienia Green Scuma, a ze skrzydła zaszedł wrednych szwabów Jożin z Bażin i ich zjadł razem z motocyklami, popił Zatecky'm i beknął na całą Europę, żeby wszyscy wiedzieli, że z Czechami żartów nie ma.

To się musiało mi zdarzyć przy pisaniu rozdziału o Czechach. To jasne. Co nie umniejsza tego, że opowieści o tym, że Czesi poddali się bez strzału są mocno przesadzone. Ale o tym opowiem wam w książce, którą mam nadzieję wydać z początkiem roku 2025 w Warbook.





Komentarze

Popularne posty