Weranda (wtorek)






25 czerwca 2024, wtorek

 1.

Tuż przed wyjazdem do Macondo email z portalu poezjapolska.pl, prośba, żeby podać adres odsyłki książek Stowarzyszenia, bo portal się zamyka, a wraz z nim i sklep z poezją.  

Żyję w czasach, kiedy nadużywa się wielkich słów. I co rusz z powodu czyjegoś odejścia, mówi się o końcu epoki w jakiejś dziedzinie. Zatem nie zanim zdołałem napisać "Pani Barbaro, to koniec pewnej epoki" - napisałem posłusznie, że adres jest taki jak zawsze i dziękuję za lata współpracy. Ostatecznie odchodzenie, znikanie, pożegnania są tak samo naturalnym składnikiem życia jak powitania, nawiązania, przychodzenie, zawiązywanie się więzi.

Oczywiście - poezjapolska.pl to nie był sobie byle jaki portal. W moich oczach to było jedno z trzech najważniejszych miejsc w polskim internecie literackim początku tego stulecia, zanim wszystko wchłonęły sociale około drugiej i trzeciej jego dekady. Najpierw była oczywiście  grupa php.wiersze, w której życiu nie uczestniczyłem, znałem z podań oraz legend. Potem prym wiodła przez krótki czas właśnie poezjapolska.pl, która przez chwile miała duże ambicje. Zdaje się że był plan działania, który upodobniał te serwis trochę do pisma literackiego. Były możliwe rozmowy z twórcami uznawanymi za ważnych, były konkursy, były mniej lub bardziej przypadkowe osoby proszone o udostępnianie on-line jakiejś części swojej twórczości, odbyły się ze dwa zloty uczestników serwisu w realu. No i był sklep on-line z poezją, nim wszystko zastąpiło allegro. 

Ale zaraz po poezjipolskiej.pl pojawiła się nieszuflada.pl, która oferowała niemal to samo, po za sklepem. Dawała za to setki tysięcy wejść, tysiące uczestników, forum czytane chyba przez każdego kto chciał jakkolwiek się orientować w tym co się dzieje w poezji.


Dzisiaj po dawnej nieszufladzie została grupa w serwisie Facebook licząca około dwóch tysięcy użytkowników.

Przypominając sobie te nie tak znowu odległe czasy, zapytałem  grzecznie czy możemy się też rozliczyć za sprzedaż, bo od ostatniego razu minęło trochę czasu. No i dowiedziałem się, że w ostatnich tygodniach po prostu literalnie nic się nie sprzedało.

Być może zatem epoka jakaś się kończy, ale stopniowo. A może się skończyła, a my, tutaj na dole odbieramy jakieś pośmiertne drgawki tego uniwersum, o których nie wiemy, że są pośmiertne.

Ktoś zaraz powie - kultura pisma wygasa. Być może. Natomiast zupełnie nie wiem dlaczego wygasa ona w takim szybkim tempie w Polsce?  Poezja statystycznie rzecz ujmując, jest marginalną częścią kultury słowa, co nie oznacza oczywiście, że najmniej ważną. Fizyką kwantową zajmuje się garść naukowców na świecie, a rozumie ją ułamek społeczeństwa z czego nie wynika, że to najmniej ważna gałąź nauki.

Niemniej kolejne miejsce, fakt, że od wielu lat klinicznie martwe, potencjalnego spotkania między czytelnikiem a autorem, autorką - znikło. Nie mam wielkiej pewności, że na to miejsce pojawia się coś nowego.




2.

Dzień przed nami w Małym Macondo koło Miedźna na spotkaniu Marcina było, jak skrzętnie policzyliśmy osiem osób plus prowadzący Macondo - Basia i Jacek. Dzień później była trójka występujących, dwójka prowadzących Macondo oraz dodatkowo siedem osób i czwórka dzieci, z tym, że dzieci krążyły, wraz z nimi dorośli. 

Po wszystkim siedliśmy na werandzie i czytaliśmy niespiesznie dalej, niby że turniej jednego wiersza, chociaż Basia i Kasia przeczytały prozę a wiersze przeczytali Jacek i Marcin, ja zaś odczytałem coś co formą było ułożone gdzieś pomiędzy. Wyraźnie chodziło o to by doszlusować do kręgu w którym się mówi i słucha, bo nie przyznano żadnych nagród. Za to po każdym odczytaniu wymienialiśmy zdanie, dwa, czasem więcej o tym co jest możliwe do przekazania wierszem, tekstem literackim, a co raczej nie i jakie są granice pracy nad tekstem, jakie są bariery. Bardzo osobiście, ale bez napięcia i silenia się na mądre słowa. 

Ktoś wspomniał, że warto by było może tak na werandzie spotykać się raz na miesiąc, właśnie tylko po to, żeby poczytać sobie nawzajem to, co się pisze, co domaga się wypowiedzenia jako fragment wielkiej opowieści ludzkości o sobie. Tutaj - jako kawałek opowieści własnej, której nikt poza Tobą czy mną nie opowie, właśnie dlatego, że jest to sprawa osobna i osobowa. A to nakłada powinność. Powinność, która nie zależy od tego ile osób będzie odbiorcami owoców Twojego czy mojego wysiłku. Powinność, która wynika tylko z tego, że jest życie,  czas, i świat, i ty - i masz jakiś dar by to wszystko próbować przechwytywać, łączyć, kleić obrazy, znajdować w języku rejestry, którymi można próbować to wypowiedzieć. Jest dar, jest i powinność.

Od podobnych miejsc się wiele zaczynało w moim literackim życiu, można powiedzieć to samo było na początku i dalej o nic więcej nie chodzi. Krąg ludzki, szukanie współbrzmień w zmaganiu z tym co i tak trzeba ciągnąć samemu.

Marcin mówił o wygasaniu potrzeby, która fundowała istnienie literatury, w tym poezji. Jaka to potrzeba? I czy coś innego zaspakaja ją pełniej? I czy na pewno ona zagasa czy tylko zmienia postać?

3.

Zupełnie nie wiem dlaczego skojarzyło mi się tych, nieco więcej niż kilka chwil, na werandzie Małego Macondo z likwidacją portalu poezjapolska.pl. Jedno nie pozostaje z tym drugim w jakiejkolwiek zależności przyczynowo skutkowej, zwykłe współwystępowanie w czasie. A może to jeszcze nic pewnego z tym współwystępowaniem? Może to jednak nie jest przypadkowe skojarzenie?



Komentarze

Popularne posty